BP Piastów Jakuszyce - jeden z najbardziej znanych Biegów Górskich w Polsce...

Na nartach bez końca - rozmowa z Urszulą Sokołowską

Rozmowa z Urszulą Sokołowską, biegaczką narciarską, jedną z najczęściej odwiedzających Jakuszyce


- Biegasz na nartach od pierwszego śniegu do ostatniego płata.

- Już dwa tygodnie przed pierwszym śniegiem wypatruję go w prognozach, a potem w kamerce. Nie mogę się doczekać! Gdy cokolwiek spadnie, przyjeżdżam do Jakuszyc z nartami. Nawet, jeśli nie da się jeszcze na nich pobiegać, to miło jest zobaczyć pierwsze płatki. Na wiosnę z kolei staram się wykorzystać do końca resztki śniegu. Poprzedni sezon był pod tym względem wyjątkowy, bo jeszcze ósmego maja biegałam przy padającym śniegu, a ostatni raz byłam na nartach 12 maja.

- Ile razy jesteś w sezonie w Jakuszycach, ile kilometrów pokonujesz na nartach?

- Myślę, że gdy sezon jest długi, jestem około sześćdziesięciu razy. W ubiegłym sezonie uzbierało mi się około 1600 kilometrów. Za jednym razem zwykle robię ponad dwadzieścia kilometrów. Pracuję na zmiany, więc przyjeżdżam o różnych porach dnia. Gdy mam cały dzień dla siebie, biegnę ile się da, najwięcej zdarzyło mi się pokonać 54 kilometry. Czasem jest to ponad 40 bądź ponad 30 kilometrów. Kiedyś miałam – wyjątkowo – wiele dni wolnych pod rząd. Pomyślałam: no to teraz się nabiegam! Biegałam codziennie, ale jednak szóstego dnia byłam już zmęczona.

- Skąd taka fascynacja biegówkami?

- Pierwszy raz byłam w Jakuszycach trzynaście lat temu, w Nowy Rok. Zauroczyły mnie! Ten wspaniały błękit nieba, las, śnieg. Najpierw odwiedziliśmy Jakuszyce z mężem i dwojgiem naszych dzieci bez nart. Przyjechaliśmy na sanki. Było wspaniale. Kolega męża zaproponował, by spróbować biegówek.

- Początki bywają trudne.

- I tak było ze mną. Nie umiałam zjeżdżać. Bałam się zjazdów. Nie korzystałam nigdy z porad instruktorów. Początkowo więc biegałam tylko z Jakuszyc na Orle i z powrotem. Zwykle z psem, który mnie ciągnął albo biegł z boku trasy. Brałam też do Jakuszyc dzieci, ale jak podrosły, to nie chciały już ze mną tam jeździć. Czasem jeździłam z koleżanką, potem sama.

- Bardzo często biegacze narciarscy mają jakąś sportową przeszłość z innych dyscpyplin. Ty także?

- Przez wiele lat pływałam. Tata namiętnie wędkował, a ja w tym czasie opływałam jezioro. Potem jednak, gdy urodziłam dzieci, miałam przerwę od aktywności fizycznej. Rozkręciłam się dopiero na biegówkach. Miałam też przygodę z rolkami. Ale na nich też było ciężko. Bałam się zjazdów, prędkości. Obecnie bardzo lubię chodzić po górach, zwłaszcza po Karkonoszach. Uwielbiam odwiedzać je zimą. W ogóle to kocham zimę! Jest najpiękniejszą porą roku. Mąż żartuje, że gdyby nie praca, wybudowałabym sobie pewnie w Jakuszycach igloo, by nie musieć wracać zimą na noc do domu w Jeleniej Górze.

- Co robisz, gdy nie ma śniegu?

- Chodzę po górach, jeżdżę na rowerze, czasem pływam. I czekam na zimę.

- Na nartach radzisz sobie obecnie bardzo dobrze. Poprawiłaś się, żadne zjazdy nie są Ci już straszne.

- Przez lata nauczyłam się zjeżdżać, nie mam już żadnych blokad na zjazdach. Jeżdżę do Jakuszyc sama, śmieję się, że to przez Sabę – mojego psa. Zestarzała się i nie ma już siły na bieganie.

- Na jakich nartach biegasz?

- Przez długi czas miałam tylko narty z łuską. Teraz biegam na fokach i bardzo je sobie chwalę. W poprzednim sezonie biegałam tak dużo, że je zajechałam. Stare narty z łuską służą mi teraz jako szutrówki.

- Jak poradziłaś sobie w 2020 roku, gdy z powodu obostrzeń antycovidowych Ośrodek Narciarstwa Biegowego Jakuszyce wcześnie zakończył sezon?

- To były trudne trzy tygodnie. Pamiętam, jak dziś, że gdy ogłoszono decyzję o zakazie przemieszczania się, pojechałem jeszcze w ostatni dzień, gdy było wolno, nabiegać się. Wróciłam do Jakuszyc od razu, gdy teren został otwarty. Trasy nie były wprawdzie od dawna ratrakowane, ale śniegu na Samolocie nie brakowało.

- Które trasy w Jakuszycach lubisz najbardziej?

- Zimową PKO Banku Polskiego, Dzielne Klapki, stamtąd na kopalnię. Zwykle panuje na nich mniejszy ruch niż na przykład na Dolnym Dukcie. Lubię też pętelki na Samolocie. Dawniej, gdy ratrakowana była trasa TV Polonia, często wracałam nią z Samolotu.

- Startujesz też w Biegu Piastów.

- Mam za sobą jedenaście startów – zwykle na 25 kilometrów, raz na pięćdziesiątkę. Mój mąż też startował. Choć wyruszaliśmy z różnych sektorów startowych, na mecie nasze wyniki różniły się minimalnie: raz o jedną sekundę, a za drugim razem o pięć sekund.

- Wiele osób poznało Cię dzięki Twoim pięknym aktualnym zdjęciom z tras oraz ciekawym relacjom, pełnym emocji i praktycznych informacji, które publikujesz na Grupie Bieg Piastów na facebooku. Masz reporterski talent.

- Gdy mnie coś zachwyca, uwielbiam się z tym dzielić z innymi. Gdy biegnę i widzę dobre światło, myślę: to jest ten moment! Muszę się zatrzymać, by zrobić zdjęcie, a potem je opublikować. Sprawia mi to radość, a z drugiej strony otrzymuję wiele dowodów na to, że moje relacje – teksty i zdjęcia, pomagają innym ocenić warunki na trasach, jak i podjąć decyzję, czy przyjechać. Pisali do mnie nawet w tej sprawie narciarze z Gdyni i Warszawy. Na trasach biegacze witają mnie z imienia i pozdrawiają, chcą nawet robić sobie ze mną zdjęcia.

- Na swoich nartach masz autograf Justyny Kowalczyk.

- Złożyła go kiedyś, gdy była tu po sezonie, na luzie, bez trenera i innych zawodniczek, biegając samotnie. Mam z Justyną kilka zdjęć, na jednym jest nawet moja Saba. Justyna była wtedy ze swoim psem.

- Jak oceniasz sezon, który się właśnie kończy?

- Długi i dobry. Pierwszy raz byłam na nartach w listopadzie. Niestety musiałam go wcześnie zakończyć z powodu kontuzji łokcia. To dolegliwość zawodowa, która jest efektem mojej pracy przy pakowaniu towaru. Przechodzę rehabilitację, która zakończy się 30 kwietnia. W maju pewnie jeszcze śmignę do Jakuszyc, by chociaż pospacerować na resztkach śniegu.

Rozmawiał: Leszek Kosiorowski

KONTAKT

Bieg Piastów

ul. Jakuszyce 8

58-580 Szklarska Poręba

Tel.: 75 717 33 38

biuro@bieg-piastow.pl

zawodnicy@bieg-piastow.pl

KRS 0000102760

map
design by : LEMONPIXEL.pl