Nie ma wielkich rzeczy, które nie rozpoczęłyby się od wielkich marzeń! Gdy w 1975 roku wymyślono Bieg Piastów, miał być polską wersją wielkich, masowych biegów w Szwecji i Niemczech. Dziś można powiedzieć: tak, udało się! Ale droga do celu była daleka i wcale nie usłana różami. Ten, który ją przebył w całości, obchodzi 22 maja 90 urodziny. Julian Gozdowski!
W połowie lat 70. poprzedniego wieku Polacy nie mogli nawet swobodnie podróżować za granicę, nie mieli więc pojęcia, jak wygląda wolny świat, w którym ludzie cieszą się życiem na przykład podczas wspólnych podróży po Europie i startów na biegówkach.
Ale gdy w latach 70. polityczna kurtyna nieco się uchyliła, wieści ze świata zaczęły dochodzić do Polski. Ludzie w naszym kraju zaczęli marzyć o tym, co w demokratycznym świecie było normą.
To wtedy w Jeleniej Górze – w gronie Juliana Gozdowskiego, ówczesnego urzędnika odpowiedzialnego za sport najpierw w powiecie, a potem w województwie jeleniogórskim - pojawił się pomysł zorganizowania Biegu Piastów. Bardzo szybko podjęto działania i w 1976 zorganizowano pierwszą edycję. Małą, jakby próbną, ale wspominaną z sentymentem i sympatią. Wygrał Stanisław Michoń, udział wzięło około pół tysiąca osób, a frekwencję uratowali uczniowie, zachęceni do startu przez nauczycieli i trenerów.
Na nartach do socjalizmu
Bieg Piastów zdobył akceptację władzy, co wtedy było konieczne dla rozwoju. Ale spodobał się też uczestnikom, którzy pokochali go od pierwszej edycji. Owszem - w socjalistycznych, państwowych przedsiębiorstwach zachęcano ich do startu, w szkołach też, i z pewnością miało to wpływ na rosnącą z roku na rok frekwencję, ale nikt przecież nie mógł nakazać ludziom uśmiechać się i cieszyć z pobytu na Polanie Jakuszyckiej, która od początku jest areną Biegu Piastów. To były zawsze zawody pełne entuzjazmu, radości i przyjaźni.
W 1979 po raz pierwszy rozegrano bieg na 50 km, a na wszystkich dystansach startowało około 7 tysięcy osób, co do dziś uznaje się za rekord frekwencji. To oczywiście statystyka oficjalna, podawana na potrzeby ówczesnej propagandy. Nie było wtedy elektronicznego pomiaru czasu, organizacja wyglądała inaczej, niż dziś, więc tak naprawdę nie sposób było ustalić, ile zawodników startuje.
W siermiężnych latach 80. - ciężkim okresie stanu wojennego i po nim, zawodników było nawet trzy razy mniej, organizatorzy ciągle narzekali na brak pieniędzy na przygotowanie zawodów, ale tradycja Biegu Piastów nie zginęła. Zdobywał kolejnych fanów, obrastał w niezliczone legendy, stawał się świadkiem wielu przygód, zaczątkiem wieloletnich znajomości, przyjaźni i miłości.
W nowych czasach
Na przełomie lat 80. i 90., gdy Polska stała się wolnym, demokratycznym państwem, większość Polaków musiała nauczyć się wolności. Przyzwyczajeni do bezpieczeństwa zatrudnienia, w nowym systemie niektórzy się zagubili. Przed podobnym problemem stanął także Bieg Piastów, finansowany dotychczas przez państwo.
Ale miał szczęście, wielkie szczęście! W nowych, początkowo piekielnie trudnych czasach, zadbał o niego szef organizacji jego pierwszych edycji w latach 70. Julian Gozdowski. Po przerwie na inne zajęcia, podczas których stworzył m.in. narciarski Bieg Gwarków, wrócił do Jakuszyc i zbudował Bieg Piastów w nowej, demokratyczno-kapitalistycznej rzeczywistości. Ten dawny urzędnik dał się poznać jako genialny lobbysta i propagator biegówek o niezwykłych talentach biznesowych, który widział to, o czym inni bali się nawet marzyć.
A widział Bieg Piastów wielki i niezależny, budujący swą siłę w oparciu o sponsorów i wspierające instytucje, jak również o prawo do terenu, na którym jest rozgrywany. Gdy inni błagali państwo o dotacje na swoje imprezy, Julian Gozdowski rozmawiał z prywatnymi firmami z Polski i świata, zdobywając pieniądze na Bieg Piastów.
Wejście na salony świata
Nic dziwnego, że mając takiego menedżera i przywódcę, Bieg Piastów uciekł nie tylko innym polskim zawodom, ale w ogóle całej Polsce. Gdy nasz kraj nieśmiało pukał do drzwi Unii Europejskiej, Bieg Piastów już w 1995 wszedł do Europejskiej Ligi Narciarskich Biegów Długich Euroloppet. Rozgościł się w niej na wiele lat, by pod koniec następnej dekady wejść na kolejny poziom: Worldloppet, czyli organizacji zrzeszającej największe i najlepiej zorganizowane biegi narciarskie na świecie.
Po prawie 50 latach od debiutu, frekwencja podczas Biegu Piastów jest dziesięć razy wyższa, niż w pierwszej edycji. Udział biorą zawodnicy z około 30 krajów z pięciu kontynentów. Jakuszyce stały się areną znaną nie tylko z Biegu Piastów, ale też z dwukrotnego rozgrywania na niej Pucharu Świata, jak również z możliwości biegania na nartach przez całą zimę.
Bieg Piastów to nie tylko miejsce, zapis w kalendarzu czy wyniki i organizatorzy. Bieg Piastów to przede wszystkim stan umysłu: wielkie serca zawodników, pełne ambicji i pozytywnych emocji.
To wszystko jest zasługą w dużej mierze Juliana Gozdowskiego i grupy ludzi, których zaraził sportową pasją i którzy z nim współpracowali, a dziś, gdy on sam już z racji wieku i ubytku sił nie angażuje się w bieżącą działalność, kontynuują jego dzieło.
Wielki Julian
Julian Gozdowski urodził się w 1935 roku w Czortkowie, w dawnym województwie tarnopolskim. Obecnie to Ukraina.
- Była tam taka Góra Jurczyńskiego. Ogromna, gdy miałem 7 lat. A gdy wróciłem odwiedzić tereny po wojnie, to dużo mniejsza już była – wspominał pan Julian. - W każdym razie za dzieciaka chodziłem tam z kolegą, Jurkiem Maziarskim. I jak Niemcy się wycofywali spod Stalingradu, znaleźliśmy po nich narty, takie ładne, z zielonym paskiem. I myśmy się tymi nartami podzielili. Ja jeździłem na jednej, a Jurek na drugiej - opowiadał nasz bohater.
W 1945 roku rodzina Gozdowskich stanęła przed wyborem - przyjęcie obywatelstwa ZSRR albo przesiedlenie. Jednogłośnie wybrali to drugie.
Zamieszkali w Sobieszowie, pod Chojnikiem. Mały Julian, wtedy Julek, ciężko chorował na zapalenie płuc. Początkowo był zwolniony z zajęć wf., lecz zawziął się i skończył Wyższą Szkołę Wychowania Fizycznego (obecny AWF) we Wrocławiu.
- Pętałem się jednak wokół tego narciarstwa, zostałem instruktorem, trenerem, aż wreszcie kierownikiem wydziału kultury fizycznej w Jeleniej Górze. - wspominał.
Ci, którzy znają go od dekad, jeszcze sprzed Biegu Piastów, mówią, że zawsze wyróżniał się ogromną energią i pomysłowością. Dopiero jednak Bieg Piastów i Ośrodek Narciarstwa Biegowego Jakuszyce wypaliły idealnie.
Kaja o Julianie
Dyrektorka Biegu Piastów (a kiedyś wolontariuszka i asystentka Juliana Gozdowskiego) Kaja Sznajdrowicz-Kręcichwost: - Jest osobą pełną energii, pasji i zaangażowania. Zawsze wiedział, czego chce. Miał jasno określony cel i plan działania. Patrzył na sprawy strategicznie, imponował mi swoją ciężką pracą i pozytywnym nastawieniem.
Jest znakomitym lobbystą, potrafił skutecznie reprezentować interesy różnych stron i budować porozumienie tam, gdzie inni widzieli tylko przeszkody. Ma naturalną łatwość w nawiązywaniu relacji. Jest otwarty, komunikatywny, a przy tym wzbudza zaufanie i szacunek.
Jako mówca wyróżniał się swobodą i pewnością siebie, których można mu pozazdrościć.
Jest świetnym pedagogiem, psychologiem, przedsiębiorcą i marketingowcem, i to w czasach, gdy niewielu jeszcze dostrzegało wagę tych kompetencji. Był po prostu skazany na sukces.
Dziś jest żywą legendą – kręcą o nim filmy, piszą artykuły, opowiadają o nim, wspominają spotkania z nim… Ciągle bywa na Polanie Jakuszyckiej, gdzie zresztą jest wielki obiekt jego imienia (Dolnośląskie Centrum Sportu Polana Jakuszycka). Jego dzieło jest kontynuowane w myśl złotej, uniwersalnej zasady: najważniejsi są zawodnicy!